Blog,  Katowice,  Lifestyle,  rower

NIGHT BIKING: “80km, 7,5 h i hardkor”

Dzisiejszą niedzielę przeleżałam. Wyczerpana wróciłam o 4.30 do domu. Nie wytrzymałam do wschodu słońca, po prostu moje cztery litery stanowczo mówiły dosyć. NIGHT BIKING zaliczony, ale nie do końca. Jednak jestem z siebie zadowolona, bo przejechałam ok 80 km. Cudownie było uczestniczyć w tej akcji, być częścią  250-osobowej ekipy kochającej jeździć na rowerze. W trakcie jazdy widziałam przed sobą niezliczoną ilość czerwonych lampek, kiedy obracałam się za siebie nie mogłam się nadziwić masowej liczby białych światełek. Wierzcie mi robi to wrażenie! Było też to widać na twarzach przechodniów, zwłaszcza w części Zagłębia, że są pod wrażeniem. Nie wiedzieli o co chodzi zwłaszcza, że na Zagłębiu ta impreza nie jest spowszedniała (dotychczas NIGHT BIKING obejmował tylko teren Katowic).
Kierowcy samochodów i busów zwykle cierpliwie czekali aż cala kolumna rowerzystów przejedzie, jedynie radiowóz policyjny niewzruszony wymusił pierwszeństwo przerywając naszą rowerową procesję.
W kierunku Pogorii III w Dąbrowie Górniczej dawałam rady, jechałam z przodu przez takie miasta jak Sosnowiec, Będzin aż nad zbiornik wodny. Tam odbywał się dłuższy odpoczynek i to mnie rozłożyło. Stałam się senna, poczułam bezsilność w rękach, a później okazało się też i w nogach.
Powrót był ciężki, czułam, że zostaje w tyle. Zdychałam jak podjeżdżałam pod każdą górkę. Coraz bardziej odczuwałam ból pupy. Irytowało mnie jak wszyscy mnie prześcigają bez problemu, tak sobie rekreacyjnie! Najbardziej nie chciałam zostać w tyle, by ostatecznie nie zostać pozostawioną samą sobie. Byłam bez towarzystwa, nie znałam terenu. Jednak moja obawa stała się faktem.
Jednak okazało się, że los jest łaskawy i wcześniej zagadał do mnie chłopak wspierając mnie, że zaraz będzie lepiej. Po pierwsze miło było z kimś zamienić kilka słów, kiedy od paru godzin samotnie podejmuje się wyzwaniu. Po drugie stał się moim zbawieniem. Rafał pomógł mi, gdy całkowicie zostałam sama w tyle w okolicy Sosnowca. Chcę podkreślić, że on sobie jechał rekreacyjnie, ja walczyłam sobą. Z tego ci mi opowiadał jeździł na zawody. Nie zostawił mnie, wspierał, rozmawiał, oświetlał mi drogę swoją czołówką. Naprawdę, gdyby nie on, chyba bym się rozpłakała z bezradności. Serio nie było kolorowo. Organizatorzy zawalili parę kwestii, między innymi brak opiekunów na ogonie. Przerażał mnie fakt, gdyby mi zepsuł się rower bądź zasłabła, nikogo z tych, którzy organizowali nie byli pod ręką. Kolejny minus brak trasy. Trasa była tworzona w trakcie jazdy. Nie jest to rozsądne, ponieważ byłeś uzależniony od decyzji pomysłodawców. Tempo jazdy było narzucone przez osób, którzy na co dzień trenują. Miał to być przejazd rekreacyjno-towarzyski, czyli udział biorą zarówno amatorzy jaki profesjonaliści, a jednak nie do końca wszyscy to zrozumieli. Szkoda. Myślę, że organizatorzy podsumują ten wyjazd i wyciągną wnioski na przyszłość, bo akcja jest super i kibicuje dalszym działaniom NIGHT BIKING. Na pewno wezmę jeszcze udział w tej imprezie, ale chyba bardziej dotyczące miasta Katowice, ponieważ w każdej chwili mogę się odłączyć i wrócić do domu, czego teraz nie mogłam uczynić.
Ogólnie wrażenie bardzo pozytywne, cieszy mnie fakt, że sprawdziłam się i wiem, że to był skok na głęboką wodę. Ostatecznie z centrum Katowic wróciłam pociągiem, na gapę, było mi to obojętne, a z peronu do domu prowadziłam rower. Hardkor w pełni okazałości! Najważniejsze, że się nie zraziłam!

Brak komentarzy

    • ulmastyle

      Nie usuwam komentarzy, chyba że są obraźliwe. Po prostu byłam nie obecna, przebywałam we Francji i śmigałam na desce. Po prostu na wakacjach nie korzystam z internetu. Nie byłam świadoma, że powstała dyskusja pod starym wpisem. Osobiście mnie to cieszy, ponieważ wymiana myśli w moim przekonaniu ma największy sens. Pozdrawiam.

  • cyf

    Dziwną sytuację opisałaś, byłem na kilku NB i zawsze ktoś z organizatorów jedzie ostatni. Dodatkowo ma kontakt przez krótkofalówkę z osobą prowadzącą, wiec jeśli ktoś ma awarię lub zbyt rozciąga się cały peleton (bo ktoś nienadążna) to przód jest od razu zatrzymywany.

    • ulmastyle

      Nie wiem jak było na poprzednich NB, ale tutaj naprawdę nie widziałam organizatora. Tak jak niżej wspomniałam w podobnej sytuacji było kilka osób. Może było tak jak opisał MQ, że ktoś jeszcze wolniej jechał i stąd moja niewłaściwa ocena, ale w owej sytuacji nie mogłam tego wiedzieć. Tym razem przód nie był zatrzymywany, ja wiem, że miłośnicy NB będą mieć swoje racje, ale ja opisałam to z mojego punktu widzenia. Po prostu subiektywnie.

  • Marta

    Byłam na tej imprezie. Toje opowiadanie to jedna wielka brednia. Jeżeli ruszyłaś z nami z Pogorii, to nie ma szans, byś została całkiem z tyłu.

    • ulmastyle

      Pisze jak było, nie mam zwyczaju pisać bredni. W podobnej sytuacji było jeszcze parę osób, z którymi styknęłam się pod pomnikiem, a niestety już nie wiedzieliśmy gdzie poruszacie się po ścisłym centrum, stąd zrezygnowaliśmy z jazdy. Ta wyprawa była dla mnie wielką lekcją i nie mam zamiaru winić kogoś innego, napisałam po prostu jak było. Aha. I nie mam złego wrażenia, wręcz przeciwnie. Myślę, że to kwestia doświadczenia i oswojenia się z zasadami NB.

  • MAQ

    Takie małe pytanko, minął Cie koleś ubrany na moro z plecakiem i ladownicami wojskowymi? On jest zawsze na końcu z narzędziami, mala apteczka, zamyka jak go nie widzialas tzn że ktoś jeszcze był daleko za Tobą:D

    • ulmastyle

      Nie minął, więc pewnie nie byłam ostatnia. Wybrałam się pierwszy raz na taką wyprawę, więc to są moje subiektywne spostrzeżenia. Dzięki za informacje, bardzo istotna dla mnie 🙂

    • Rafał

      Ja się wypowiem jako osoba która odłączyła się od “peletonu” i zabrała zarówno autorkę tego wpisu jak i jeszcze inne osoby. Czy ktoś był jeszcze za nami, szczerze mówiąc nie wiem. Jeśli był to kompletnie nie poważny skoro pozwolił na takie rozciągnięcie kolumny. Dodam, że straciliśmy kontakt z kimkolwiek z reszty tej wycieczki i te kilka osób niechybnie by się kompletnie zgubiło gdybym nie znał drogi. Także Night Biking jest fajny jak lecisz w kolumnie, jak sie zgubisz to raczej dramat.

  • piotrek

    chętnie dołącze następnym razem do night bikingu. do tej pory byłem tylko raz na masie krytycznej. coś nie mam wśród znajomych chętnych na takie wypady 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *