Blog,  Katowice,  Lifestyle

Industrialna aktywność!

Dwa tygodnie temu w sobotę (25.04.2015) oderwałam się w pełni od katowickiego świata i spędziłam prawie cały dzień w słonecznym Bytomiu. Oczywiście wtargnęła pewna doza spontaniczności. Zabawa w questing vol.2, czyli Podróż do przeszłości Szombierek była zaplanowana od dawna, ale…

2015-05-08_12-42-59

…z takim małym szczegółem, o którym zapomniałam, bo moja skleroza nie zna granic, ponieważ z znajomymi ustaliłam, że oprócz wycieczki po Elektrociepłowni Szombierki, wezmę udział w grze miejskiej po Bytomiu (zakres dotyczył obszaru ścisłego centrum). Oznaczało to, że mój pobyt w jednym z najstarszych śląskich miast będzie dłuższy niż planowałam.
Przejazd z Kato do Bytomia odbył się tramwajem, podróż trwała około godziny. Wchodząc na rynek zdałam sobie sprawę, że właśnie odbywa się Festiwal Dziwne Fajne Międzygalaktyczny Zlot Superbohaterów.

2015-05-08_12-29-59

2015-05-08_12-32-55

Impreza jest organizowana przez znanego bytomianina Mariusza Kałamagę, byłego członka kabaretu Łowca B. Miasto Bytom ujawnił się w sposób serdeczny, sielski i roześmiany. Pełno ludzi poprzebieranych w różne stroje bohaterów, zarówno dorośli jaki i dzieciaki. Nie dało się oderwać wzroku od wielu ciekawych kreacji, zwłaszcza od małych księżniczek. Całe rodziny przychodziły się cieszyć pozytywnym szaleństwem. Po prostu widok chwytał za serce!

2015-05-08_12-30-29

2015-05-08_12-33-15

W ramach zlotu odbyła się gra miejska. Nigdy nie miałam okazji skorzystać z takiej zabawy. Laickie podekscytowanie i rozkminianie o co kaman. Uczestnicy mogli się grupować w 2 czy 3 osobowe zespoły. Na każdy zespół musiał przypadać jeden smartfon z dostępem do internetu. Należało zarejestrować każdego uczestnika na wskazaną przez organizatora stronę. Ja swój zespól nazwałam “Dziki”.

2015-05-08_12-33-59

2015-05-08_12-33-34

2015-05-08_12-37-52

W momencie startu została włączona aplikacja gry. Ogólnie gra polegała na tym, aby zbierać kody z terenu i wpisywać je do aplikacji. Każdy zawodników miał swój własny kod przypięty z przodu i z tyłu, który był identyfikacją dla tzw. strażników. Strażnicy to były osoby, które chroniły kody zarówno te które mieli na swoich plecach jak i te ulokowane w stałych punktach miasta. Wartownik również posiadał dostęp do aplikacji i miał za zadanie odstraszania graczy. Jego celem było zablokowanie zawodników poprzez wpisywanie ich osobistych kodów, wtedy dany kod z terenu dla konkretnego zespołu już nie był dostępny. Oprócz tego były też kody które miały limit czasowy i jeśli nie zmieściliśmy się w określonym czasie, kod stawał się nieaktywny. Za każdy kod była określona liczba punktów, więc im więcej tym lepsza Twoja sytuacja. Do pomocy mieliśmy mapki, która współgrała z aplikacją. Cała gra trwała równą godzinę.

2015-05-08_12-34-46

2015-05-08_12-36-41

2015-05-08_12-37-00

Zabawa była przednia, głównie dlatego, że poczułam się jak dziecko z czasów mojego dzieciństwa. Biegałam, chowałam się za autami, w futrynach, za śmietnikami, gdziekolwiek, by tylko zdobyć kod. Oczywiście śmiałam się przy tym, bo ciężko zachować powagę w takiej sytuacji. Wszystko odbywało się w okolicy bytomskiego rynku. Przechodni, a zwłaszcza dzieciaki zwracali uwagę na uczestników. Wzbudzało to zaciekawienie co my wyprawiamy. Tu idziemy, tu się kryjemy, a tu się śmiejemy. No nie dziwię się im, w każdym razie zaangażowanie było znakomite z strony graczy. Ostatecznie DZIKI zajęły 11 miejsce na 20 zespołów. Jak na pierwszy raz uważam wynik za zadowalający, szczególnie że dopiero pod koniec obczaiłam aplikację m.in legendę, bo po prostu wcześniej byłam laicko zdezorientowana. Pierwsze moje wrażenie po grze miejskiej: “Wow, ale to ekscytujące. Chcę więcej!”. Dodatkowo międzygalaktyczna atmosfera udzielała się co krok, miałam wrażenie, że otaczają mnie tylko i wyłącznie pozytywni ludzie.

2015-05-08_12-37-17

Nadszedł czas na obiad. Zamówiłam krem z dyni z grzankami. Przepyszna zupa. Usiedliśmy w ogródku przy rynku. Chwila odpoczynku było wskazana, bo zaraz zmierzaliśmy na guesting po Szombierkach. Przez chwilę obserwowałam bytomskie środowisko w słoneczną sobotę i poczułam się tak jakbym była na wakacjach. Kolejny raz zdałam sobie sprawę, że jak bardzo zamykamy się na to co mamy pod nosem, że nie musimy daleko wyjeżdżać by poczuć odprężenie i radosne usposobienie.

Ok, wróćmy do questingu. Jeden już mam za sobą, po osiedlu robotniczym w Giszowcu w Katowicach, o który napisałam w poście pt: W końcu wiosennie! Fitness, questing, rower…
Teraz Szlak Zabytków Techniki zaprasza turystów w okolicy Szombierek. Te rebusowe zwiedzanie zaliczam do interesujących i tajemniczych odkryć. Głównie dlatego że największą atrakcją jest Elektrociepłownia Szombierki, która swoją niezwykłością powala zwiedzających.

2015-05-08_12-43-13

2015-05-08_12-43-43

2015-05-08_12-44-25

Zillmannowie zaprojektowali perłę architektury przemysłowej, którą powinniśmy się chwalić na każdym kroku. Wnętrze obiektu niestety nie jest dostępne dla zwiedzających, ale teren wokół Elektrociepłowni już tak. Dziedziniec i strefa wokół budowli jest mistyczna i zagadkowa. Czuć fluidy dawnego przemysłu i pobudza wyobraźnię jak to kiedyś funkcjonowało. Kominy przerażały swoją wysokością. Kiedy stanęłam blisko jednej z nich, to poczułam dreszcze i wciągający zachwyt. Pierwsza myśl jaka mnie naszła to w jaki sposób to budowali? Na początku XX wieku inżynierowie i budowlańcy nie dysponowali takimi możliwościami technologicznymi jak w czasach obecnych, tym bardziej intryguje jak sobie poradzili!

2015-05-08_12-45-02

2015-05-08_12-46-31

Imponująca jest historia budowy poprzemysłowego gmachu. Pomyślcie, że od projektu do uruchomienia maszyn minęły tylko 4 lata. Jak na tamte czasy jest to okazałe osiągnięcie. Obecny problem z Elektrociepłownią Szombierki jest taki, że prywatny właściciel nic z nią nie robi, miał plan odsprzedać miastu za symboliczną złotówkę, ale z kolei władze Bytomia, uznali że nie stać ich na utrzymanie takiego obiektu. Miłośnicy Bytomia i fani śląskich zabytków poprzemysłowych walczą o to by nie lekceważyć stan techniczny budowli ES Szombierki. Ja jako fanka industrializmu mocno kibicuję i głęboko wierzę, że ostatecznie znajdzie się pasjonat, który znajdzie receptę na spuściznę Zillmannów.

2015-05-08_12-48-14

2015-05-08_12-48-36

2015-05-08_12-49-02

Po koniec dnia, po powrocie z wakacyjnego Bytomia, wybraliśmy się na wieczorny chillout na MCK, czyli na zielony dach Międzynarodowego Centrum Kongresowego. Siedząc na trawce, delektując się piwkiem, dzieliliśmy się wrażeniami z owego pięknego dnia. Uznaliśmy, że ta sobota to nie tylko wakacyjne odczucie, ale również odseparowanie się od codziennych trosk, problemów i obowiązków. I chyba na tym polegają wakacje, aby tak na maxa odetchnąć i przesiąknąć dobrymi fuidami. Niekoniecznie jest do tego potrzebny odległy wyjazd. Swoją drogą tego dnia byłam wyjątkową gadułą, ogólnie jestem, ale w tym wypadku działało natchnienie by przekazywać swoje myśli. Kurcze fajnie było, teraz czekać aż znowu nadejdzie taki udany dzień! Coś czuję, że prędko, bo to kwestia nastawienia i działania!

2015-05-10_11-05-57

Ulma

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *